niedziela, 30 marca 2008

Ilidża - źródło Bosny

Bosna to najdłuższa rzeka płynąca w całości w Bośni i Hercegowinie. Nietypowość źródła polega na jego bardzo widowiskowej formie. W obrębie dosyć dużego parku, otoczonego gęstymi lasami przemyka się rzeka tworząc niewielkie stawy i małe strumienie. Tuż przy niewielkiej grocie z której wypływa Bosna ludzie podchodzą z butelkami i napełniają je wodą, robią sobie zdjęcia. Park wokół rzeki to teren czysto rekreacyjny, różnicując jednak ludzi na grupy wiekowe. Dzieci mogą przejechać się niewielkimi samochodami, na kucach, działa też kąpielisko. Dorośli natomiast mogą posiedzieć w barze, napić się, zjeść potrawy z grilla, starszym pozostają ławki w cichszej części parku, ale one pozostają puste, bo większość ludzi siedzi obok samego źródła, popijając z plastikowych butelek wodę. Park sam w sobie jest dosyć obszerny, tworzy sieć zakątków, do których prowadzi cała masa alejek, mostów i kładek.

Tutaj wypływa Bosna, poniżej jeden z mostów prowadzących do źródła
Poza tym na kilku straganach można kupić płyty z tutejszą muzyką, filmy. Wszystko jak na polskie warunki tanie, ponieważ na Bałkanach zjawisko piractwa nie jest jeszcze tak rozpowszechnione, pojęcie "podróbka" nie funkcjonuje, w związku z czym można kupić buty z logo znanych marek za 10 Euro, płyty CD za 2,5 Euro, MP3 niewiele drożej, filmy prosto z Hollywood za 3 Euro, nie mówię nic o perfumach, które natręci próbują wcisnąć prawie każdemu na Starym Mieście w Mostarze. Piszę teraz o miejscach typowo turystycznych, jak ktoś poszuka to znajdzie tańsze oferty. Taka refleksja mnie właśnie naszła, że biorąc pod uwagę koszty utrzymania, zwłaszcza żywności w BiHu, trzeba jakoś równoważyć przepaść finansową i stwarzać sobie namiastkę luksusu na miarę swoich możliwości.

Żeby dojść do parku należy pokonać kilkuset metrową drogę porośniętą z obu stron drzewami, tworzącymi cień. Co jakiś czas przemykają się nią dowożące turystów do parku i z powrotem na parking dorożki. Na poboczach drogi zaczątki rozwoju infrastruktury turystycznej. W międzyczasie, w jednej z przecinających ulic widać bose cygańskie dzieci, niosące wodę ze studni znajdującej się po drugiej stronie drogi, później zaczepia nas mężczyzna w średnim wieku "prosząc" o wsparcie. Znowu wraca ten sam temat.

Pora wracać do tramwaju, zjeść burka, wejść na górę... warto było pojechać do Ilidży, choćby dla chwilowego odczucia różnicy pomiędzy spokojną, powolną naturą i tętniącym życiem miastem.

Brak komentarzy: