sobota, 26 kwietnia 2008

Punkty informacji turystycznej w BiHu

Na chwilę proszę zapomnieć o chronologii wydarzeń mającej miejsce na blogu. Postanowiłem opisać jak się ma informacja turystyczna w Bośni i Hercegowinie. Korzystaliśmy z niej trzykrotnie - w Blagaju, Sarajewie i Medjugorie. Najczęściej źródłem naszych zainteresowań były połączenia autobusowe, bardziej szczegółowo interesowały nas konkretne godziny odjazdów.

Blagaj - Mała budka, która mieści się ona tuż przy zjeździe w dół do źródła Buny i Domu Derwiszów. Siedzi tam miły, młody chłopak, który w miarę orientuje się, co dzieje się w okolicy i starał się pomóc jak mógł. Bez rozkładu jazdy określił, kiedy przyjedzie autobus. Rozkład też się znalazł - w restauracji vis a vis przystanku autobusowego. Proponuje xero jakieś zrobić. Za dobre chęci 4/5.

Sarajewo - Tourist Info mieści się w jednym z kiosków sprzedającym pamiątki na Starym Mieście, niedaleko studni Sebijl. Informacja jest dobra, rzeczowa i konkretna. Pan tam siedzący ma rozkłady jazdy, można zaopatrzyć się w jakieś foldery i ulotki, pracownik powie jak dojechać do którego dworca, ogólnie jest pomocny. Wychodząc z budki będziesz zadowolony, tylko przy okazji prześmiardnięty tytoniowym dymem. Udzielający informacji nie czuje potrzeby wyjścia z papierosem na zewnątrz, co gorsze, jak byliśmy w środku cały czas palił. Za wiedzę 5, za kulturę osobistą 2. Dlaczego nie 1? Bo w Bośni jest rzeczą normalną palenie papierosów wszędzie gdzie się da, taki nawyk. Na przykładzie BiHu widać jaki postęp uczynili w tej kwestii Polacy.

Medjugorie - Informacja turystyczna mieści się po lewej stronie od kościoła. Dobrze wyglądający pawilon tuż obok supermarketu z dewocjonaliami. Siedzi sobie kobieta oddzielona wysokim biurkiem od petentów. Wydawać by się mogło, że siedzi tam za karę. Nie ma w ogóle ochoty udzielać informacji i każdego kolejnego klienta traktuje jak zło konieczne. Na pytania o której godzinie odjeżdżają autobusy nie zna odpowiedzi, czy w ogóle jeżdżą i dokąd też nie wie. Tyle, że to jako mieszkanka mogłaby już pamiętać. Na nasz wyraz twarzy niezadowolenia, robi jeszcze gorszą minę niż przedtem, a myślałem, że to już niemożliwe. Jedyne na co zdołała odpowiedzieć, to po pytaniu "to kto wie?", burknęła, że "może na poczcie wiedzą". Taaa...może wiedzą. To w takim razie w Tourist Info wysyła się listy. Tuż za nami weszła kobieta, Polka i zapytała gdzie można dać na msze za coś tam, odpowiedzi nie słyszałem, ale pomyślałem sobie, że jest to może informacja kościelna. Wtedy można to nazwać np. "punkt obsługi pielgrzyma", albo lepiej "kancelaria parafialna". Ogólna ocena za zachowanie i za udzieloną informację wynosi całe 0, słownie: zero.

O rozkłady jazdy, atrakcje turystyczne itp. rzeczy lepiej pytać mieszkańców, np ludzi u których się mieszka, tudzież w sklepach, może i na poczcie... Jak zapytaliśmy się w pekarze w Medjugorie o autobus to ściągnęli dziewczynę z zaplecza, całą umazaną mąką, i udzieliła nam konkretnej informacji. Może tak lepiej?

Co do znajomości języków tych osób się nie wypowiadam, bo zawsze pytał Sebastian w ich rodzimym języku, więc nie mieli okazji się wykazać.

Brak komentarzy: