piątek, 25 kwietnia 2008

Owoce

Pisałem już o królestwie plastiku w Medjugorie, to może teraz o królestwie owoców.
Rośnie ich tam kilka gatunków i dopiero w zetknięciu z nimi w naturalnym środowisku widać czasem ich mankamenty. Ale też, może lepiej głównie ich prawdziwą wartość. Raz, że cieszą oko. Dwa, że przynajmniej niektóre smakują wyśmienicie.

Na przykład pierwszy raz w swoim życiu miałem okazję spróbować świeżych fig, które przyniosła nam gospodyni u której mieszkaliśmy. I skończyło się na spróbowaniu. Usilnie będę trzymał się wersji, że lepiej smakują te suszone. Świeże na domiar złego szybko się psują i trzeba się było ich czym prędzej pozbyć.
Winogrona, "prosto z krzaka" za to są przepyszne, w całym Medjugorie rośnie bardzo dużo winorośli, wręcz całe aleje, stąd ich nazwa Vinska cesta. Brzmi to jak widać na tyle romantycznie, że skłania do miłosnych uniesień, czego skutkiem jedna z bocznych alejek od centrum życia modlitewnego była wręcz usiana prezerwatywami.

Inne owoce z którymi można się spotkać w Medjugorie to granaty. Wiszą na gałęziach, jakby smutne. Nie próbowałem, nie wiem dlaczego. Chyba w nazwie jest coś niesympatycznego.
Kolejnym owocem, które akurat rosło na naszym balkonie, tworząc również zadaszenie tarasu ludziom u których mieszkaliśmy, było kiwi. Zawsze lubiłem kiwi, ale tam nie miałem ochoty nawet spróbować. Dlaczego? Nieprzyjemny zapach liści tego owocu nie skłania do rozsmakowania się nim.

Na koniec wychodząc poza owoce prezentuję zdjęcie zatytułowane "w przygotowaniu do Hallowenn".

Brak komentarzy: