sobota, 19 kwietnia 2008

W drodze

Nie napisałem w poprzednich postach dokąd, ani nawet w jakim kierunku udaliśmy się po opuszczeniu Trebinje. Mianowicie chcieliśmy się dostać z powrotem do przychylniejszej nam, jako turystom, części BiHu. Towarzyszyła temu swego rodzaju desperacja, ale kierowaliśmy się na Medjugorie jak do Ziemi Obiecanej, która da nam schronienie. Desperacja wynikała z faktu, iż czas leciał nieubłaganie, byliśmy zmęczeni, na bilet z Sarajewa do Trebinje i z Trebinje dalej poszło sporo pieniędzy, a wiedzieliśmy, że przed nami jeszcze przesiadka.

W tym autobusie przechodziłem kryzys przejawiający się brakiem chęci do czegokolwiek, co nazwałbym zdruzgotaniem. Jako tabletkę uspokajającą powtarzałem sobie co jakiś czas w myślach "tylko nie mów sobie, że jest ci wszystko jedno". Trudno powiedzieć czy pomogło, ale tego samego dnia późnym wieczorem było po kryzysie. Wyprzedzam fakty, bo dzień też się późno skończył.

Przed nami w Isuzu siedziały dwie dziewczyny, które umilały sobie podróż czytając jakąś miejscową gazetę. W pewnym momencie zauważyłem pokrywające całą stronę znajome twarze. Któż to mógł być? Bracia Kaczyńscy, a jakże! Nie pamiętam dokładnie o co tam chodziło, ale była to jakaś rocznica naszego rządu, na którego czele stał Jarosław Kaczyński, no i tekst opierał się oczywiście na ciekawostce, że oto bracia bliźniacy rządzą jednym krajem. Tak poza tym to praktycznie całą wyprawę do BiHu wszelkie media były nam nie po drodze. Jakie to cudowne uczucie.

Zdjęcia, które zaprezentuję w tym poście to obrazy zarejestrowane gdzieś na uboczu drogi, podczas chwilowej przerwy w drodze z Trebinje do Čapljiny. Fotografie przypominają mi trochę melancholijny stan ducha w miejscu, którego nie potrafię nawet określić, niepewność jedyną w swoim rodzaju i pocieszający w tej sytuacji ton Grechuty "Gdziekolwiek będę, cokolwiek się stanie".

Brak komentarzy: