środa, 9 kwietnia 2008

Targowisko Markale

Na bazarze ruch jak zawsze. Kupcy sprzedają, klienci kupują, stragany uginają się pod ciężarem owoców i warzyw. Gdzieś na skrajach targowiska toczy się drobny handel, można tam dostać mydło i powidło, z drugiej strony staruszka zachwala kwiaty, inna proponuje kupić zioła. Jesteśmy w centrum miasta, niedaleko głównego deptaku dla turystów prowadzącego do najbardziej orientalnej Starówki w Europie, w pobliżu urzędy, ambasady. Tuż obok ulica z szynami tramwajowymi i oddzielająca chodnik od pojazdów bariera. Obecnie życie toczy się tutaj spokojnym tonem. Bazarowa rzeczywistość...

Nie zawsze tak było. Targowisko Markale bezsprzecznie może tworzyć jeden z bardziej krwawych rozdziałów historii najnowszej. Z tyłu placu na którym zaopatrują się mieszkańcy Sarajewa znajduje się bordowa ściana z wypisanymi białymi literami sześćdziesięcioma siedmioma nazwiskami ludzi, którym zabrakło szczęścia podczas robienia zakupów w południe 5 lutego 1994 roku. Wtedy na zatłoczony bazar spadł pocisk moździerzowy zabijając właśnie 67 osób, raniąc przy tym 197. Z prawej strony ściany z nazwiskami stoi kamienna tablica ufundowana przez mieszkańców Sarajewa mówiąca o tym co się tutaj wydarzyło, wskazując jednoznacznie winnych owego zajścia. Jednak kwestia sprawstwa masakry nie jest tak jednoznaczna. Odsyłam do książek. To nie koniec tragicznej historii targowiska Markale. Jeszcze w tym samym roku, 28 sierpnia, w kolejnym uderzeniu moździerza zginęło 38 osób, a 89 zostało rannych.

Dla mnie osobiście znalezienie się na targowisku Markale 13 lat po masakrze nabiera niesprecyzowanego symbolicznego wymiaru. Stojąc przed bordową ścianą z nazwiskami ofiar doskonale zapisany miałem w pamięci wieczór, dnia 5 lutego 1994 roku, właśnie poprzez to co się w nim stało. Jako ośmiolatek oglądałem wtedy wstrząsające sceny w "Wiadomościach". Niedawno natknąłem się przypadkiem na zdjęcia wykonane kiedy porozrywane fragmenty ciała ludzkiego leżały jeszcze w zgliszczach bazaru. Jedną z ofiar siła wybuchu rzuciła na barierę oddzielającą pieszych od jezdni. Tę samą, która do dzisiaj spełnia swoją rolę.

Symboliczny wymiar wiąże sie też z aspektem odległości. Kiedyś Bośnia była położonym gdzieś daleko krajem, obecnie można tam bezpiecznie pojechać, chociaż wielu ludzi zatrzymało się na etapie myślenia sprzed kilkunastu lat. Kiedy miałem niecałe osiem lat nie pomyślałbym że moja stopa nawet w nieokreślonej przyszłości stanie w tym miejscu.

Handlarze kończą dzień pracy, ściana-pomnik wyłania się z bazarowego zgiełku.

Brak komentarzy: